Montréal
Kilka tygodni temu jadac na wycieczke poza Nowy Jork, zauwazylam drogowzkaz: Montreal 300 mil… ten znak dal mi pomysl zeby w czasie Swieta Dziekczynienia, kiedy objadanie sie zostawiam sobie na swieta Bozego Narodzenia, a na zakupy kiedy wszyscy amerykanie biegna do sklepow rowniez nie mam ochoty, najlepiej bedzie wybrac sie wlasnie do Montrealu!
Blisko, a bardziej “egzotycznie” niz gdziekolwiek w USA, a dodatkowo jeszcze nigdy nie bylismy w Kanadzie, wiec czemu nie..
Wybralismy sie tam na dlugi weekend ze znajomymi (ktorym jeszcze raz dziekujemy za duzo smiechu i towarzystwo) i mimo, ze pora roku nie jest najbardziej atrakcyjna zeby zwiedzac to miasto, bylo bardzo fajnie (chyba warto ta podroz powtorzyc w cieplejsza pore roku). W moim odczuciu, Montreal jest bardziej europejski niz “francuski”, pomimo ze glownym jezykiem urzedowym jest francuski (choc wszedzie bez problemu mozna sie dogadac po angielsku).
W architekurze Montralu widac cechy francuskiej i brytyjskiej kolonizacji i oczywiscie czuc bliskosc Stanow Zjednoczonych.
Przez ponad sto lat, Montreal byl kanadyjskim centrum biznesu i przemyslu, przez co widoczne jest wielkie dziedzictwo architektoniczne w formie budynkow przemyslowych, magazynow i wytworni. Ponadto, na pewno z racji bardzo niskich temperatur zima, Montreal posiada wiele budynkow polaczanych ze soba tunelami, tzw. “Undreground city”, czyli ponad 32km tuneli na ponad 12km2 polaczonych sklepami, budynkami mieszkalnymi, bankami, biurami, muzeami, univerytetami, 7 stacjami metra, staja pociagow, stacja autobusow itd. Wyglada na to, ze sprytni Kandyjczycy znalezi sposob na dluga zime!
Jednak Notre-Dame de Montréal Basilica i pokaz swiatel jaki widzielismy, zrobil na nas najwiejsze wrazenie!
A skad pochodzi nazwa – Montreal?
W duzym skrocie, jak jedna z legend mowi, w 1535 roku, francuski podroznik Jacques Cartier razem z Indianami z wioski Hochelaga, wszedl sie na gore u podnozy ich wioski i nazwal ja “Mont Royal”. (“wspaniala/krolewska gora”).