Wielkanoc na Fire Island..

Posted by in Attractions Outside New York, Weekend in New York

W Wielkanocny poranek, po zlozeniu zyczen w Polsce i po zjedzeniu sniadanka, widzac,ze zapowiada sie piekna pogoda, postanowilismy pojechac poza Nowy Jork.  Pierwszym pomyslem byly gory, ale po naradach 🙂 postanowilismy pojechac na Fire Island (chyba mozna przetlumaczyc jako Ognista Wyspa), ktora jest slynna z pieknych plaz…

Od zachodniej strony, od ktorej my przyjechalismy, znajduje sie zbudowana w 1858 roku 55 metrowa latarnia, ktora w poprzednim stuleciu byla waznym punktem orintacyjnym dla wielu statkow przybywajacych z Europy do portu w Nowym Jorku (zreszta bardzo ladna).

Fire Island jest zewnetrzna bariera pomiedzy Oceanem Atlantyckim a juz duzo bardziej zamieszkala Long Island.  Ma dlugosc okolo 9 km i szerokosc pomiedzy 160 a 400 metrow.  Wedlug spisu ludnosci z 2010 roku, na stale mieszka tam 292 osoby, ale podczas lata, liczba ta wzrasta to kilkuset tysiecy turystow, ktorzy wynajmuja domki letniskowe na caly sezon, weekend, lub tydzien.

Na wyspe mozna dostac sie poprzez mosty od zachodniej lub wschodniej czesci wyspy.  Jednak, na bardzo niewielkiej czesci wyspy mozna jezdzic samochodem, poniewaz auta sa zabronione na wyspie (oprocz karetek, policji, strazy, samochodow dostawczych, i podobnych).  Jednak poza sezonem mozna dostac pozwolenie na uzywanie samochodu na plazy, co jest bardzo fajne, a zarazem, jest to dobry sposob na szybsze przemiszaczanie sie po wyspie.   Tak wiec glownym transportem na wyspe to lodzie, promy oraz wodoloty:) A glowny transportem po wyspie to rowery.

Wiec zostawilismy samochod na parkingu przy Robert Moses Park, wzielismy rowery i zaczelismy pedalowac w glab wyspy, ale niestety piaszczyste drogi daly nam w kosc i po moze 2-3 kilometrach poddalismy sie i padlismy na plazy (nastepnym razem trzeba wziac gorskie rowery i wzorem samochodow, pedalowac po plazy!)

Cala Fire Island, jest podzialona na “mini wioski” (chyba podzielone tylmi piaszczystymi drogami kiedy rower trzeba prowadzic w piachu) i kazda z wiosek ma inny stosunek do turystow.  Jedne wioski sa pro rodzinne i pro turystyczne, inne znowu any turystyczne (gdzie trzeba byc wlascielem domu zeby tam przebywac, a mieszkancy jednej z wiosek dodatkowo nakladaja dziwne lokalne prawa zabraniajace niemal wszytkiego zeby tylko odstraszyc turystow – “The land of No” – “Ziemia zakazow”),  a jeszcze inne wioski sa mekka dla gejow z calonocnymi knajpami i dyskotekami.

Tak wiec nastepnym razem, musimy zwiedzic wieksza czesc wyspy, tylko srodek lokomocji musi byc lepiej przemyslany:)

 

       *errata – widok przy Latarni

A tu krotkie wideo: